|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:16 pm Temat postu: Egzamin z życia |
|
|
Odcinek 1
Gdy Pablo przeglądał bilety, do pokoju wszedł Ricardo.
- Spakowany?
- Prawie - rzekł niepewnie.
- Widzę, że nie cieszysz się z wyjazdu?
- Sądzę, że jest on nie potrzebny!
- Teraz tak mówisz! Zmienisz zdanie jak będziemy na miejscu! - uśmiechnął się Ricardo i poklepał przyjaciela po ramieniu.
***
- Kochanie proszę cię, nie wyjeżdżaj! - prosił Calixto, całując szyję Eleny.
- Sam wiesz, że tego nie chcę, ale Niriel była moją matką chrzestną!
- I co tego?
- Co z tego? - oburzyła się dziewczyna. - To mój kochany, że muszę lecieć na jej pogrzeb!
- Ależ ty jesteś uparta, Elenito! - zaśmiał się Calixto. - Jak już musisz koniecznie być na tym pogrzebie Niriel to może chociaż polecę z tobą?
- Żartujesz? Dobrze wiesz, że Niriel za tobą nie przepadała!
- Z wzajemnością...
- Wrócę zaraz po pogrzebie.
- To kawał czasu! - posmutniał.
- Do tego czasu Carmen się tobą zaopiekuje!
- Nie boisz się, że się we mnie zakocha?
- Spróbowałaby tylko! - zmrużyła oczy i namiętnie pocałowała Calixto.
***
Isabel w międzyczasie siedziała przy kuchennym stole kawaleri i nerwowo czekała na telefon z jeden z wielu agencji poszukujących modelek, których ogłoszenia porozrzucane były na całym stole.
- Do diabła! Dlaczego nikt nie dzwoni?!
Po chwili do drzwi mieszkania zapukała starsza pani od której na znaczną odległośc dało się wyczuć tytoniowy smród.
- Donia Rosalinda? - zdziwiała się Isabel. - A pani tu czego? - dodała oschło po chwili.
- Też się cieszę, że się spotykamy - dodała kobieta ochrypłym głosem.
Isabel ledwie wytrzymywała fetor jaki uwalniał się ust właścicielki kamienicy, a który przedzierał się do jej mieszkania.
- Zalegasz z czynszem!
- To nie możliwe
- Czekam na kasę do środy, złociutka! - oznajmiła donia Rosalinda i posłała w stronę Isabel kłębek dymu tytoniowego.
- Stara wariatka!!! - wykrzyczała w kierunku kobiety, która znikła za ścianą. - Muszę jak najszybciej dostać robotę! Nie wytrzymam w tej dziurze!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:16 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 2
Carmen przechadzała się po swoim mieszkaniu. Wyjazd Eleny jest jej nie na rękę, gdyż przyjaciółka wspiera ją finansowo.
- A może poleciałabym z nią? - to pytanie wielokrotnie chodziło Carmen po głowie, ale czy byłby to aby napewno dobry pomysł? Być nachaną mogłoby przynieść odwrotny niekorzystny skutek do oczekiwanego.
- A może poprostu poszukam sobie bogatego narzeczonego? - pomyślała przez chwilę. Pomysł nie wydawał się wcale taki głupi. Tylko gdzie takiego szukać?!
Wzrok dziewczyny po chwili utkwił w jednym miejscu: na zdjęciu Eleny.
- A możeby tak...
***
Aldo samotnie popijał drinka wpatrując się w zdjęcie uśmiechniętej Carmen.
- Ay Carmenita! - westchnął. - Kiedy wkońcu zwrócisz na mnie uwagę? Ja tak bardzo cię kocham!
- Poważnie? - odpowiedział kobiecy głos.
Przerażony chłopak nerwowo obrócił głowę i ujrzał zdziwioną twarz Carmen.
- Słyszałaś co powiedziałem?
- Niestety! - odpowiedziała chłodno.
- Gdybym wiedział....
- Każdemu zdarza się tak zwane "fatalne zauroczenie"!
- Coś podać? - wtrącił barman.
- Kieliszek wina!
Gdy Carmen została obsłużona, Aldo zapytał:
- Skąd wiedziałaś, gdzie będę?
- To nie istotne, ale mam dla ciebie robótkę do wykonania!
- Słucham?
- Pare razy widziałeś Calixto Reyesa.
- To ten typek co się z Eleną Torres ma żenić?
- Tak, to o niego chodzi. Powiesz mu, że ty i Elena.... że mieliście romans! - oznajmiła.
- Co takiego?!
- Mam powtórzyć?!
- Ale ty i Elena jesteście najlepszymi przyjaciółkami! Dlaczego chcesz jej to zrobić? - spytał zdziwiony postępowaniem Carmen.
- Za dużo pytań! Spełnisz to o co cię poprosiłam, czy może mam poszukać innego?
- A co z tego będę miał?
- Same korzyści... - rzekła Carmen, poczym wypiła wino i polizała policzek Aldo i opuściła lokal.
Aldo siedział jeszcze chwilę przy barze i myślał nad zadaniem jakie piwierzyła mu Carmen.
***
Piękna rudowłosa kobieta siedziała w poczekalni. Czekała na ostatnie konsultacje z psychologiem. Nagle jej uwagę przykuła kolorowa reklama pewnego nocnego klubu.
- Nigdy się od tego nie uwolnię! - szepnęła i nerwowo przewróciła czaspopismo na drugą stronę. Tymrazem na okładce prezentowała się szczęliwa trzyosobowa uśmiechnięta rodzina. Nagle przed oczami Angeles pojawiła się ta przerażająca chwila z przeszłości!
- Kochanie, pospiesz się! O tej porze widok jest przecudny - poganiał ją przystojny brunet.
- Jorge, wolałabym jechać jutro! Spójrz na niebo: będzie padać!
- Zapowiadali jedynie przelotne deszcze! - skłamał, poczym wraz z żoną ruszył sprzed kamienicy.
Po paru minutach mężczyzna zdradził Angeles cel ich podróży:
- Kochanie, gdzie jedziemy?
- No dobrze, powiem ci. Jedziemy zobaczyć jak idą prace naszego domu! - oznajmił radośnie.
- Jakiego domu? Nic nie mówiłeś!
- To miała być niespodzianka.
- Ja też mam dla ciebie niespodziankę! - rzekła Angeles z uśmiechem na twarzy.
- W takim razie słucham!
- Będziesz tatusiem, kochanie!
- Kim będę?! - spytał totalnie zdziwiony rewelacją od żony.
- Tatusiem! - powtórzyła. - Jestem w ciąży, Jorge!
- Och Angeles! Tak się cieszę...
- Jorge, uważaj.... - zawołał po chwili.
Po chwili Angeles z powrotem widziała okładkę gazety, która przypomniała jej bolesne przeżycia.
- Jorge.... - wyszeptała, poczym uroniła łzę.
Nagle do kobiety podszedł lekarz.
- Zapraszam do mojego gabinetu! - rzekł ciepłym głosem.
Angeles udała się za lekarzem do gabinetu, gdzie usiadła na przeciw niego.
- Jak się dziś czujesz Angeles?
- Wspomnienia wróciły...
- Zauważyłem i wydaje mi się, że znalazłem sposób, byś na pewien czas uwolniła się od przykrych wspomnień.
Angeles spojrzała na lekarza z iskierką nadzieji w oczach. Czy istnieje sposób na wymazanie przykrych wspomnień z jej umysłu?
- Sądzę, że powinnaś wyjechać! - oznajmił doktor.
- Tak pan uważa?
- Wydaje mi się, że to byłoby najodpowiedniejsze rozwiązanie twoich problemów!
- Także nad tym myślałam. Ale co z grobem Jorge?!
- Angeles, musisz zostawić przeszłość za sobą! Twój mąż nie żyje i nic cię tu nie trzyma!
Angeles uroniła kilka łez, lecz wiedziała, że lekarz ma rację.
- Wezmę to pod uwagę! - rzekła i w pośpiechu opuściła gabinet lekarski.
- Biedna dziewczyna...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:19 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 3
Do mieszkania Isabel zadzwonił dzwonek. Dziewczyna pośpiesznie przebiegła wąskim korytarzykiem do drzwi.
- Isabel! - przywitała się młoda, szykownie ubrana kobieta.
- Tak bardzo sie cieszę, że zechaciałaś mi pomóc, Baritzo! - rzekła uszczęśliwiona Isabel. To bowiem w Baritzie całą swą nadzieję pokładała Isabel. Gdy Isabel przedstawiła Baritzie swoją 'drastyczną' historię, Baritza zwróciła się do przyjaciółki:
- Dlaczego nic mi nie wspomniałaś o warunkach w jakich żyjesz? - oburzyła się.
- Nie chciałam ci sprawiać kłopotu, poza tym...
- Cicho! Jestem twoją najlepszą przyjaciółką! Ile jesteś winna tej chodzącej 'popielniczce'? - spytała Baritza, spoglądając zza okno, gdzie na murku siedziała donia Rosalinda z papierosem w ręku i plotkowała z koleżankami.
- 1100 peso! - odpowiedziała Isabel z rozpaczą w głosie.
- Stara nieźle od ciebie ciągnie za czynsz!
Gdy Baritza wyjęła z portfela odpowiednią sumę, po chwili zamilkła.
- Kochana, kiedy ostatnio byłaś na zakupach? - spytała z grymasem na twarzy.
- Sama już nie pamiętam....
- Jest gorzej niż myślałam! Zbieraj się, idziemy na zakupy! - oznajmiła Baritza.
***
Angeles niepewnym krokiem udała się do kasy lotniczej. Nie była bowiem do końca przekonana do pomysłu doktora Rodrigueza.
- W czym mogę pomóc? - spytała uprzejmie młoda kasjerka.
Angeles milczała. W głowie słyszała słowa swojego psychologa, który radził jej wyjazd z miasta.
- Halo, proszę pani?!
- Poproszę jeden bilet na lot do Meridy! - odpowiedziała Angeles, poczym przetarła łzę spływającą z policzka.
Kasjerka wydała resztę i sam bilet, poczym życzyła Angeles udanego lotu. Angeles pośpiesznie udała się do domu, by się spakować, bowiem do lotu zostało zaledwie 6 godzin.
***
Niurka siedziała przy pustym stoliku, czekając na Gabrielę, która została dłużej w firmie. Nie czekając długo, dostrzegła przyjaciółkę, która się do niej zbliżała.
- Przepraszam za spóźnienie! - rzekła zdyszana Gaby.
- Nic się niestało! Spotkałam na dole donię Amandę!
- Ta kobieta zawsze do mnie zagada!
- To dobra kobieta! Calixto jest do niej bardzo podobny! - uśmiechnęła się Niurka.
- A jak tam kolejna próba zdobycia Aldo Ruiza? - spytała Gabriela, zmieniając temat rozmowy.
- Jak zwykle: bez zmian! - posmutniała Niurka.
- Zobaczysz, że ten kretyn wkońcu zwróci na ciebie uwagę!
***
Baritza odwiozła Isabel z powrotem pod zaniedbaną kamienicę doni Rosalindy.
- Baritzo, gdyby nie ty umarłabym! - oznajmiła Isabel z rozpaczą w głosie.
- Dobrze, że do mnie zadzwoniłaś! Gdyby nie twój telefon, nigdy nie dowiedziałabym się w jak nieludzkich warunkach żyjesz!
- Pomyśleć, że ja byłam kiedyś wschodzącą modelką!
- I nadal nią jesteś!
Rozmowie dziewczyn przyglądała się donia Rosalinda. Isabel zauważyła zmarszczoną gębę właścicielki kamienicy, od której wynajmowała mieszkanie i prędką pożegnała się z Baritzą.
- Widzę, że znalazłaś sobie sponsorkę... - zaczęła donia Rosalinda, poczym zaciągnęła się papierosem.
- A pani nic do tego! - rzekła nerwowo i wręczyła kobiecie wyliczoną sumkę za czynsz.
Zdziwiona donia Rosalinda wypuściła dym papierosowy wprost na twarz Isabel.
- Stara idotka! - wybuchnęła po chwili i szybko odeszła od kobiety.
Gdy Isabel zniknęła za rogiem, wyjęła z torebki drogi perfum i próbowała pozbyć się przykrego smrodu z papierosa. Szybkim krokiem zaszła na lotnisko, gdzie zakupiła bilet do Meridy.
- To jest moja przepustka do lepszego życia! - rzekła Isabel i poprawiając włosy ruszyła z powrotem w kierunku kamienicy doni Rosalindy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:38 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 4
Dochodziła godzina 04:00 rano. Ricardo wyszedł z łazienki i podszedł do śpiącego Pablo. Już niewiele czasu brakowało do długo oczekiwanego przez Ricka lotu.
- Pablo, bracie! Obudź się! - zaczął cicho.
- Rick, widzę dym w kabinie pilotów!!! - krzyczał przez sen Pablo.
- Obudź sie!!!
- Rick? Co się stało? - spytał zaspany Pablo. - Jest dopiero... 03:57.
- Właśnie! A o 7:00 mamy lot! Wstawaj!
Po chwili Pablo wstał z łóżka i udał się w kierunku łazienki, by się odświeżyć. Ricardo natomiast podszedł do okna i poraz ostatni oglądał widok zatłoczonego miasta, które wkrótce opuści.
***
Isabel w międzyczasie smacznie drzemała na swoich nowych sukienkach, gdy nagle odezwał sie jej budzik.
- Co jest?! - wymamrotała zdziwiona całą sytuacją. Spojrzała zaspanymi oczętami na budzik. Jej uwagę jednak przykuło coś innego: bilet lotnicze.
- Szlag by to! Zapomniałam! - wrzasnęła Isabel i po paru minutach była gotowa do podróży. Zanim jednak opuściła mury kamienicy znienawidzonej doni Rosalindy, podeszła pod drzwi do jej mieszkania, gdzie już od schodów dało się wyczuć, że mieszka tu nałogowa palaczka. Ostrożnie ominęła leżące na podłodze niedopałki papierosów i dotarłszy pod drzwi kobiety, położyła na wycieraczce klucze i karteczkę z listem pożegnalnym. Ale coś było nie tak! Wyczuła Isabel wpatrzona przez dłuższą chwilę w rzeczy pozostawione na wycieraczce.
- No jasne! - rzekła Isabel i poraz kolejny przykucnęła, poczym zdjęła z kluczy Badleya - pieska - bryloczek, pierwszy prezent od Baritzy, który zawsze przynosił jej szczęście.
- Bye bye, maszkaro! - zaśmiała się dziewczyna i pośpiesznie opuściła kamienicę.
***
- Wolałabym, abyś nie jechał ze mną na lotnisko! - oznajmiła Elena.
- Kochanie, mi też serce krwawi, że rozstajemy się aż na dwa dni, ale pozwól się zawieść na lotnisko!
- Kocham cię, mój potworku kochany! - rzekła Elena i namiętnie pocałowała Calixto.
W miłosnych wyznaniach młodych przerwał dzwonek do drzwi mieszkania dziewczyny.
- Calixto! Jak miło cię widzieć! - rzekła Carmen z uśmiechem na twarzy.
- Wzajemnie...
- Elenita, to jak? Jesteś gotowa?
- Zgadza się! Możemy ruszać na lotnisko! - oznajmiła Elena, poczym spojrzała na swojego narzeczonego.
- No dobra, chodź!
Uszczęśliwiony Calixto wziął do ręki rzeczy Eleny i ruszył za nią.
***
Po kilkunastu minutach wszyscy pasażerowie czekali na odprawę bagaży.
- Przepraszam, pan czeka na samolot do Meridy? - spytał Pablo wysoki mężczyzna.
- Zgadza się!
- Dziękuję bardzo! - odpowiedział nieznajomy i zniknął w tłumie.
Wszyscy żegnają się z bliskim. Carmen patrząc na żegnających się Elenę i Calixto dostrzega za rogiem Aldo.
- Już za niedługo zaczanę realizację mogę planu! - pomyślała Carmen, poczym pożegnała się z przyjaciółką.
Gdy Carmen i Calixto opuścili lotnisko, dziewczyna zdecydowała się na odważny krok...
- Auułł! - krzyknął Calixto.
- Przepraszam!
- Dlaczego to zrobiłaś?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:39 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 5
Calixto czekał na odpowiedź Carmen. Niespodziewał się po niej czegoś takiego.
- Calixto, strasznie cię przepraszam! Niewiem jak to się stało! - jąkała się Carmen.
- Nieważne, zapomnijmy o tym! - rzekł mężczyzna i otworzył dziewczynie drzwi do samochodu.
- Napewno nie zapomnisz... Wkrótce nie będzie cię dziwiło takie 'niewinne podszczypywanie'! - pomyślała Carmen i niewinnie uśmiechnęła się do Calixto.
***
Mijała kolejna godzina. Pasażerowie zaczynali tracić cierpliwość.
- Ricardo mówiłem Ci, że ten lot nie ma sensu! Ileż można czekać na ten przeklęty samolot! - uniusł się Pablo.
- Pablo, uspokój się!
- Czekamy kolejną godzinę, a samolotu nadal nie ma! - uniusł się Pablo.
- Myśli pan, że krzykami i awanturą coś zdziała?
- Pani wybaczy, ale ja nie mam tyle cierpliwości, co pani!
- Ale niech pan nie ma pretensji do nas, że samolot ma opóźnienie! Wolę lecieć opóźnionym samolotem, niż się rozbić! - oznajmiła podniesionym tonem Elena.
- No proszę, panienka pokazuje pazurki! - wydrwił dziewczynę Pablo.
- Pablo! - zawołał Ricardo.
- Jesteś żałosny! - oznajmiła Elena i zdenerwowana dyskusja z Pablo, odeszła od awanturnika.
- Pablo! Co ci odbija?!
- Kobitka mnie wkurzyła! - rzekł poprawiając kamizelkę. - Wyraziłem swoje zdanie, a ta... 'panienka' zaraz się na mnie wydarła!
- I dobrze zrobiła! Nie poznaję cię!
***
Isabel przyglądała się kłótni Pablo i Eleny. Bardzo rozbawiła ją ta sytuacja. Niespodziewanie uwagę dziewczyny zwrócił pewien przystojny i młody nieznajomy.
- Ależ z niego ciasteczko! - rzekła sama do siebie i wzięła sprawy w swoje ręce, idąc w stronę nieznajomego.
- Przepraszam, czy miejsce obok jest wolne? - spytała kokieteryjnie.
- Tak tak! Proszę! - odpowiedział chłopak, zabierając z wolnego miejsca swój bagaż.
Po chwili Isabel zdecydowała się zacząć rozmowę z nieznajomym.
- Zabawna była ta kłótnia tego kolesia z tam tą w loczkach!
- Zgadzam się! - odparł chłopak.
- Więc też lecisz do Meridy?
- Tak, dostałem stypandium!
- Gratuluję! Jestem Isabel! - przedstawiła się.
- Nacho, bardzo mi miło!
Nagle w głośnikach rozległ się komunikat, zawiadamiający pasażerów lotu do Meridy o przejście na pokład samolotu....
- Nareszcie! - rzekli równocześnie Pablo i Elena.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:40 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 6
Wszyscy pasażerowie udali się na pokład samolotu. Każdy zajął swoje miejsce i resztkami cierpliwości oczekiwali na odlot samolotu.
- Gdzie ta baba? - spytał Pablo, bardziej opanowanym tonem.
- Ciągle o nią wypytujesz, Pablo! - rzekł Ricardo. - Siedzi po tamtej stronie i raczej nie zamierza na ciebie spojrzeć, a odezwać to już nie wspomnę!
- Po co się odzywała?! - spytał nabormuszony Pablo, poczym odwrócił się w stronę okna.
***
Po pokładzie samolotu błądził jeszcze Gabriel (!), który szukał wolnego miejsca. Idąc wąskim przejściem między siedzeniami dotarł do siedzącego samotnie Nacho, który zajmował miejsce dla dwóch osób.
- Wolne? - spytał Gabriel.
- Jasne!
Nacho był pod wrażeniem urody Gabriela. Uwielbiał u mężczyzn ten gęsty zarost....
- Lecisz do rodziny? - spytał chłopak, spoglądając na palec Gabriela, na którym znajdowała się obrączka.
- Można tak powiedzieć.... - spytał lekko zdenerwowany mężczyzna.
- Dlaczego tak się rozgladasz?
- Denerwuję się lotem!
- Jestem Nacho! - przedstawił się sympatyczny szatyn.
- Gabriel! A jaki jest twój cel podróży, Nacho? - spytał Gabriel, chcą uniknąć rozpoznania przez Nacho.
- Ja lecę do Meridy, gdyż dostałem stypendium na studia!
- Gratuluję! Jakie są to studia?
- Socjologia.
***
Elena siedziała spokojnie na swoim miejscu i słuchając muzyki, przeglądała albumik z wspólnymi fotkami z Calixto i Carmen. Nagle dziewczyna poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Przekonana, że to Pablo, odwróciła się gwałtownie.
- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne? - spytała Angeles.
- Tak tak!
Angeles zasiadała obok Eleny. Większość czasu przesiedziała w milczeniu, nasłuchując dźwięków jakie dobiegały z MP3 Eleny. Nagle po policzkach kobiety zaczęły spływać łzy.
- Wszystko w porządku? - spytała Elena, zdejmując z uszu słuchawki.
- Tak... - odpowiedziała Angeles, wycierając łzę. - Poprostu żal mi wyjeżdżać!
- Ja lecę na pogrzeb ciotki, która zginęła w wypadku samochodowym!
***
Calixto i Carmen podjechali pod dom dziewczyny.
- Dziękuję za odwóz i jeszcze raz przepraszam za incydent na lotnisku! - rzekła Carmen.
- Trudno, stało się! A jeśli chodzi o odwóz to żaden problem!
- Może wejdziesz na kawę? - zaproponowała dziewczyna.
- Bardzo chętnie Carmen...
Doskonale! Zdobycie narzeczonego przyjaciółki wydawało się być o wiele prostsze niż się to wydawało! Na twarzy Carmen zaczynał gotować się lekki uśmiech.
-... ale później! - skończył Calixto.
Carmen stanęła. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała.
- Dlaczego nie teraz? - spytała niewinnie.
- Najpierw chciałbym wziąć prysznic, a później jechać do matki.
- No cóż, skoro tak!
- Zadzwonię! - rzekł mężczyzna i nachylił się, by pocałować Carmen na pożegnanie. Niespodziewanie dziewczyna odwróciła głowę tak, że Calixto pocałował ją w usta.
- Przepraszam! - wydusiła Carmen.
- Do zobaczenia! - rzekł mężczyna i w pośpiechu wsiadł do swojego wozu i prędko odjechał.
Carmen małymi kroczkami udała się w stronę swojego mieszkania i rozmyślała nad swoim planem.
- Już nie długo Calixto Reyes, będziesz szalał na moim punkcie! Ajj Elenita! Niespodziewasz się nawet, jak bardzo skrzywdzi cię twój ukochany! - zaśmiała się i pewnym krokiem weszła do bloku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:41 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 7
W drodze do swojego mieszkania, Calixto uparcie próbował dodzwonić się do Eleny.
- Szlag by to! Elena, dlaczego nie odbierasz?! - spytał sam siebie. - Calixto, głupku! Przecież w powietrzu nie ma zasięgu!
Korzystając z postoju na światłach wyjął z portfela fotografię Eleny.
- Kocham się słoneczko! - rzekł, całując fotografię, gdy po chwili rozległ się dźwięk klaksonu samochodu stojącego za nim.
***
- Aldo! Przyjedź do mnie! Natychmiast!
- O co chodzi? - spytał chłopak zagrazając kanapkę.
- To nie jest rozmowa na telefon! Czekam na ciebie! - oznajmiła Carmen, poczym przerwała połączenie.
- Pewnie chce wiedzieć, dlaczego Calixto nie wie o moim rzekomym "romansie" z Eleną! - powiedział do siebie, poczym napił się piwa i wychodząc nałożył na siebie kurtkę.
***
- Pójdę do niej! - oznajmił Ricardo.
- Słucham?!
- Pójdę porozmawiać z tą kobietą z którą się pokłóciłeś! - powtórzył.
- Zwariowałeś?!
- Pablo, przestań choć na parę minut udawać macho! - rzekł Ricardo i wstał z siedzenia.
- Ricardo siadaj!
Mężczyzna jednak zignorował Pablo i widząc, że siedząca z Eleną Angeles wyszła do toalety, podszedł do dziewczyny.
- Dzień dobry! - zaczął milym akcentem. Elena spojrzała na Ricardo podejrzliwym wzrokiem.
- Przysłał pana ten goguś?
- Słucham? - spytał zdziwiony.
- Pytałam, czy przysłał pana przyjaciel, który wydarł się na mnie na lotnisku?
- Chciałem porozmawiać z panią z własnej woli!
- Do prawdy? A niby o czym?
- Chciałem na początku przeprosić panią za zachowanie przyjaciela na lotnisku.
- To miło z pana strony, ale sądzę, że to pana przyjaciel powinien stać zamiast pana! - dodała z wyrzutem Elena.
- Ma pani całkowitą rację, ale niestety mój przyjaciel leczy "zranioną dumę".
- Sam jest sobie winien!
- Wiem, ale byłbym wdzięczny, gdyby pani mu wybaczyła. Jest zdenerwowany całą tą podróżą, jeszcze to opóźnienie lot...
- To go nie usprawiedliwia! Ale z panem chętnie porozmawiam! - rzekła już bardziej żartobliwym tonem.
- Cieszę się bardzo! Pani pozwoli - Ricardo Ramirez! - przedstawił się.
- Elena Torres!
- Elena... bardzo ładne imie!
- Dziękuję! To po mojej babci!
- Przepraszam za bezpośredność, ale czemu lecisz do Meridy? Masz tam rodzinę? Pracę?
- Lecę na pogrzeb cioci. Biedaczka zginęła w tragicznym wypadku. A ty i... twój przyjaciel?
- Pablo jest fotografem, a ja dziennikarzem. On leci porobić ciekawe fotki, a ja wypocząć od pracy.
- Skądś chyba znam twoje nazwisko....
- Zapewne z artykułu o najnowszych urządzeniach sejsmograficznych! - wtrącił Ricardo.
Rozmowie młodych przyglądał się uważnie Pablo, który walczył ze swoją dumą.
- Może Ricardo ma rację i powinieniem przeprosić tę dziewczynę? - pomyślał. - Nie! To ona sprowokowała kłótnię i to ona powinna mnie przeprosić!
***
- Cześć Carmen! Tu Calixto!
- Koch... Calixto! - poprawiła się dziewczyna.
- Czy zaproszenie na kawę jest nadal aktualne? - spytał grzecznie.
- Jak najbardziej! O której będziesz?
- Za ok. 10 minut!
- Super! W takim razie czekam! - ucieszyła sie i rozłączyła. Zadowolona, lecz jednocześnie zdenerwowana przechadzała się po pokoju, cierpliwie czekając na pojawienie się Aldo.
- Gdzie ten kretyn się podziewa?! Miał być pół godziny temu! - główkowała Carmen. - Prze tego idiotę, mój plan diabli wezmą!
Po chwili do drzwi mieszkania Carmen rozległo się pukanie. Dziewczyna pospiesznie otworzyła drzwi.
- Dlaczego tak pilnie zależało ci na spotkaniu ze mną? - spytał od progu Aldo.
- Właź! - rzekła Carmen i wciągnęła mężczyznę do środka.
- Jutro pójdę do Reyesa i powiem mu o romansie z Eleną!
- Zmiana planu! Za 10 minut będzie tu Calixto! - oznajmiła Carmen.
- Co takiego?! - przestraszył się chłopak.
- Jak będzie zbliżał się do mieszkania, odegramy scenkę! Później na dokładkę sam powiesz mu o romansie z Eleną!
Gdy Carmen zauważyła przez okno, że Calixto wchodzi do jej mieszkania rozpocząła kolejną część planu.
Calixto mając już zapukać do drzwi mieszkania dziewczyny, usłyszał głośną (przygotowaną wcześniej przez Carmen) wymianę słów między Carmen a Aldo.
- Nie powiesz mu nic! Wkrótce biorą ślub! - wydzierała się Carmen.
- Elena wyjdzie za mnie! Obiecała mi to wczoraj!
- Nic nie powiesz Calixto!
- A co? Powstrzymasz mnie?!
- Elena mnie zdradziła? - spytał sam siebie Calixto, poczym wybiegł z budynku, czemu przyglądała się zza okna Carmen.
- Dałeś się nabrać, Calixto! - zaśmiała się Carmen, całując Aldo w policzek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:43 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 8
Do siedzącego chwilowo samotnie Nacho przysiada się Isabel.
- Isabel, to ty! - wydusił z siebie zaskoczony Nacho.
- No ja, a spodziewałeś się kogoś innego? - spytała bawiąc się kosmykiem włosów.
- Właśnie nikogo się nie spodziewałem, stąd moje zaskoczenie.
Dziewczyna była oczarowana urodą Nacho. Czysta cera, twarz anioła, miły i ciepły głos. Nie wiedziała (i nie domyślała się) jednego.... Widząc zbliżającego się Gabriela speszyła i wróciła na swoje miejsce.
***
Ricardo również wrócił na swoje miejsce, by dotrzymać towarzystwa nabormuszonemu Pablo. Po chwili do Eleny wróciła Angeles. Widząc zapłakane oczy koleżanki, Elena spytała:
- Napewno wszystko w porządku?
- Tak
- Płakałaś...
- Wydaje ci się. Poprostu wleciało mi coś do oka...
Angeles próbowała ukryć swoją rozpacz przed Eleną, lecz ta nie dała się tak łatwo oszukać. Angeles powiedziała, że wpadło jej coś do oka, ale ona miała zapłakane oczy, a nie oko. Elena wiedziała, że coś trapi Angeles, nie chciała jednak naciskać na kobietę.
***
Martin wpatrywał się w przemijające kłębki chmur. Znudzony wyjął ze swojej torby dzisiejszą gazetę, której sama okładka zachęcała do lektury: "POLICJANT - ZABÓJCA NADAL POSZUKIWANY!". Spoglądając na zamieszczone obok artykułu zdjęcie, podejrzliwie rozgladał się po współpasażerach. Nagle jego wzrok zatrzymał się na jednym z nich. Dokładnie na... Gabrielu.
- Lecę jednym samolotem z mordercą poszukiwanym listem gończym! - stwierdził z przerażeniem. - On mnie zabije! - Martin, uspokój się! On nie może się zorientować, że go rozpoznałem!
***
- Wydaje mi się, że ten głupek Calixto uwierzył w naszą rozmowę! - rzekł Aldo.
- Oczywiście! Musiał uwierzyć! Bardzo dobrze odegraliśmy scenkę!
- Gdyby biedak wiedział, że to nie prawda....
- ... ale nie wie! - przerwała Carmen.
- A co zrobisz jak Elena doleci do Meridy i dowie się wszystkiego od Calixta?
- Masz rację Aldo! Zapomniałam o Elenie! - speszyła się.
Dziewczyna podeszła po swoją torebkę z której wyjęła komórkę.
- Pozbędę się jej....
- Wywieziesz ją?
- Kto wie? - uśmiechnęła się. - Być może nawet ją zabiję....
- Co takiego?! - spytał przerażony słowami Carmen. - Chcesz zabić swoją przyjaciółkę?!
- Elena nigdy nie była moją przyjaciółką! Sama sobie to ubzdurała! Nigdy nie uważałam Eleny za swoją przyjaciółkę! - oznajmiła Carmen.
Zszokowany Aldo chwycił się za głowę i nie mógł uwierzyć w słowa swojej sympatii.
- To wszystko to była farsa!
- Zadziwiasz mnie Carmen! - wyjąkał Aldo.
- Jeszcze mnie nieznasz! Nie wiesz jaka jestem naprawdę, gdy się uprę! - rzekła Carmen, poczym na twarzy dziewczyny znów pojawił się dumny usmieszek.
***
Pablo tymczasem próbował wydobyć od Ricardo informacje o Elenie.
- Obgadywaliście mnie, dlatego niechcesz mi nic powiedzieć o twojej rozmowie z tą kobietą!
- Mogę cię zapewnić, że nie obgadywaliśmy cię! Chciałem ją tylko przeprosić za twoje zachowanie na lotnisku! - rzekł Ricardo.
- Nie potrzebnie! Nie przeproszę jej! Wogóle ten wyjazd jest nie potrzebny! Równie dobrze mogę porobić zdjęcia gdzie indziej!
- Tak, ale w twoim "gdzie indziej" Pablo, nie znajdziesz takich widoków i rzeczy do fotografowania jakie są w Meridzie!
- Ricardo, przestań! Robisz ze mnie wielkiego fotografa, a....
- Przepraszam, że się wtrącam, ale przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę - wtrąciła Isabel. - Jesteś fotografem? - zwróciła się do Pablo.
- Moż... - zaczął Pablo, lecz Isabel znów mu przerwała.
- Świetnie! Jestem Isabel i jestem fotomodelką! - przedstawiła się i wyciągnęła dłoń w stronę Pablo.
- Pablo.... - przedstawił się lekko zdziwiony.
- Świetnie! Ten przystojniak napewno ma wiele kontaktów! Isabel, Baritza będzie szaleć z zazdrości! - pomyślała dziewczyna i niewinnie uśmiechnęła się do Pablo i jego przyjaciela. Nagle dochodzi do turbulencji.
- Co się dzieje? - spytała przestarszona Angeles, po kolejnych turbulencjach.
- Zobaczcie! Z kabiny pilotów wydobywa się dym! - zaalarmował Martin.
Na pokładzie samolotu zapanowała panika. Pasażerowie odczuli spadek wysokości samolotu. Z każdą sekundą lecieli coraz niżej.
- Zginiemy! - krzyczała przerażona Isabel.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:44 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 9
Maszyna wraz z przerażonymi pasażerami runęła na ziemię. W około dało się usłyszeć jęki konających ludzi. Część już zginęła podczas zdejrzenia z gruntem. Wszędzie było pełno dymu, ognia i krwi...
***
Calixto siedział przy barze, nachylony nad kolejną lampką tequlii wpatrywał się w ekranik komórki, który wyświetlał ostatnie zdjęcie Eleny.
- Dlaczego? - spytał. - Kochanie, dlaczego związałaś się z tym śmieciem?!
Po chwili mężczyzna wybrał numer do Carmen.
- Calixto, co się stało? Miałeś przyjechać....
- ... ale nie przyjechałem! - skończył popijając alkohol.
- Jesteś pijany.... - stwierdziła dziewczyna.
- Wydaje ci się....
- Dlaczego nie przyjechałeś na kawę?
- Wyobraź sobie, że słyszałem twoją rozmowę z jakimś dupkiem. Byłaś wspólniczką Eleny! Wiedziałaś, że mnie zdradza! - wykrzyczał do apartu pijany Calixto.
Carmen poczuła, że zaczyna tracić grunt pod nogami.
- Gdzie jesteś? Wszystko ci wytłumaczę!
- Jestem w ślicznym miejscu z piękną tryskającą fontanną.... - rzekł zagadkowo Calixto i zmęczony rozmową z Carmen rozłączył się.
Carmen ścisnęła mocno telefon w ręce i zaczęła zastanawiać się w którym klubie, bądź restauracji znajduje się fontanna. Był jeden taki klub z fontanną w środku! Zdenerwowana dziewczyna szybko wybrała numer telefonu....
***
Nieprzytomną i ranną Elenę zbudził dźwięk osuwającej się blachy. To Gabriel wydostał się z płonącego wraku samolotu. Dziewczyna zakryła poranionymi dłońmi usta. Widok który ujrzała odebrał jej mowę. Wokoło wraku porozrzucanych było kilka ciał zmarłych współpasażerów! Część spłonęła w samolocie.... Po policzkach Eleny zaczęły spływać łzy. Łzy przerażenia i rozpaczy... Czy nikt inny nie przeżył katastrofy, prócz niej i Gabriela?
***
Ricardo poczuł na twarzy strumień wody. Natychmiast odzyskał przytomność. Resztkami sił szukał Pablo.
- Pablo! Gdzie jesteś?! - krzyczał. - Pablo, odezwij si... - wołanie urwało się.
Ricardo upadł martwy na piasek. Nad ciałem mężczyzny stała tajemnicza osoba trzymająca w ręku zakrwawiony pręt...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:44 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 10
Okazuje się, że katastrofę przeżyło więcej osób niż myślała Elena. Dokładnie 7 osób z 50 pasażerów.
- Nic ci się nie stało?! - spytała Elena pomagając uwolnić się Isabel z przygniatającej ją blachy.
- Dzięki, wszystko w porządku!
- Gdzie jest Angeles?! - spytała Elena, do której zaczęło docierać to co wydarzyło się przed kilkoma minutami.
- Kto taki - zdziwiła się Isabel.
- Angeles! Taka rudowłosa kobieta, ubrana w dżinsy i białą bluzkę!
- Sorry, ale nie widziałam laski! - oznajmiła Isabel, poczym poszła pomagać tym którzy przeżyli....
- Angeles! - zawołała Elena. - Angeles, odezwij się?!
***
- Ismael, poznajesz mnie? - spytała kokieteryjnie Carmen.
- Carmenita, jakże mógłbym cię zapomnieć! Dlaczego zdzownisz? - spytał gruby męski głos. - Czyżbyś chciała do mnie wrócić?
- Nie rób sobie zbędnych nadziei, Ismael. Powiedz mi tylko... znasz Calixto Reyes?
- Kto go nie zna?! Właśnie siedzi sobie spokojnie przed barem i popija tysięczną kolejkę tequllii.
- Co takiego?! - zdziwiła się Carmen.
- No dobrze słyszysz! Calixto Reyes upija się w moim klubie!
- Zaraz tam będę! - rzekła Carmen i szybko się rozłączyła.
Pijany Calixto nie będzie stawiał jej oporu....
***
- Nacho! Żyjesz?! - spytał Gabriel, klepiąc Nacho lekko po policzku.
- Gabriel?
- Tak, to ja! Muszę cię stąd wydostać!
Gabriel ostrożnie i powoli wyciągał Nacho z "pułapki". Chłopak miał zwichniętą nogę i nie byłby w stanie sam wydostać się z wraku. Gdy wkońcu Gabrielowi udało się uwolnić Nacho, po chwili w fotel Nacho wbija się nóż, który cały czas wisiał nad Nacho!
- Jeszcze chwila i byłoby po tobie! - rzekł Gabriel.
- Zginąłbym! - stwierdził Nacho. - Nie wiem jak ci dziękować, Gabrielu!
Przerażony chłopak wtulił się w Gabriela, który czuł się trochę skrępowany zachowaniem Nacho.
***
- Ten nie żyje! - stwierdziła Isabel przechadzając się pomiedzy martwymi pasażerami. Nagle uwagę dziewczyny przyciągnęła droga kredka do powiek, należąca prawdopodobnie do którejś z zmarłych tragicznie pasażerek.
- To pewnie twoje! - rzekła Isabel, patrząc z obrzydzeniem na martwą kobietę. - Przyznam, że miałaś gust!
Dziewczyna rozglądała się po plaży, czy gdzie są jakieś kosmetyki. W pewnym momencie Isabel dostrzegła leżącego w wodzie nieprzytomnego Pablo.
- O jezuuu! - wykrzyczała i szybko podbiegła do Pablo.
Chwycia go za przemoczoną koszulę i z całych sił próbowała wydostać chłopaka na brzeg. Gdy wkońcu udało się jej to, zdjęła z Pablo koszulkę i....
- Matulu! Jaką ty masz klatę! - rzekła podekscytowana Isabel, która delikatnie zaczęła gładzić klatkę piersiową Pablo. Była strasznie podniecona, lecz nie dała ponieść się emocjom i przystąpiła do akcji ratunkowej. Pablo zaczął kasłać wodą.
- Isabel?
- Tak, uratowałam cię! - oznajmiła z dumą w głosie.
- Dziękuję, ale gdzie jest Ricardo? - spytał Pablo, poczym stracił przytomność.
Przerażona Isabel przyłożyła dłoń do tętnicy mężczyzny i z przerażeniem stwierdziła, że Pablo nieżyje!
- Ja sama zaraz umrę! - wyszeptała i pobiegła po Elenę.
- On nieżyje! On nieżyje! - wołała cały czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:46 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 11
Elena szybko przybiegła do przerażonej Isabel. Mając już wyczuć puls Pablo, "nieboszczyk" nagle zaczął dławić się woldą zalegającą w gardle!
- To zombie! - stwierdziła Isabel.
- Uspokuj się! - zwróciła się do dziewczyny Elena, poczym przewróciła Pablo na bok.
Po chwili dopiero zorientowała się, że osobą, którą właśnie ratuje jest ten przemądrzały typek z lotniska! Dziewczyna jednak porzuciła uraz na drugi plan i zabrała się za ratowanie Pablo.
- To zombie! - powtarzała w kółko Isabel, poczym zemdlała.
***
- Heej! Przeżył ktoś?! - wołał zrozpaczony Martin. - Halo, odezwijcie się!
Wołania mężczyzny usłyszał Nacho.
- Tutaj!
Uradowany Martin, że prócz niego ktos jeszcze przeżył, pośpiesznie pobiegł w stronę Nacho i Gabriela.
- Jest was tylko dwóch? - zdziwił się.
- Jak narazie.... - stwierdził Gabriel.
- Słyszałem jakieś hałasy po tamtej stronie!
Cała trójka pośpiesznie udała się na drugą stronę samolotu.
***
- Gdzie on jest?! - spytała zdenerwowana Carmen.
Ismael wskazał dziewczynie miejsce, które zajmował przepity Calixto.
- Calixto, co się stało?! - spytała "poruszona".
- Elena... - wydukał. - ... słyszałem twoją rozmowę z jakimś kolesiem!
- Calixto...
- I on powiedział, że spotyka się z Eleną!
- Kochanie, nie chciałaś ci nic mówić!
- Ale dlaczego?! Carmen, dlaczego?! - wykrzyczał.
- Chciałam zaoszczędzić ci bólu!
- Nie mam po co żyć!
- Nie mów tak, Calixto! Weź kurtkę, jedziemy do mnie! - oznajmiła dziewczyna, przechodząc do kolejnego punktu swojego planu.
- Nigdziej nie jade! - zaprotestował Calixto.
Carmen dała znak Ismaelowi i razem zaprowadzili Calixto do wozu dziewczyny.
***
- Angeles! Gdzie jest Angeles! - panikowała w dalszym ciągu Elena.
- To ta dziewczyna, co z tobą siedziała? - spytał Pablo.
- Tak, to ona! Muszę iść ją szukać!
- Nigdziej nie pójdziesz! Jest zbyt niebezpiecznie! - zatrzymał ją Pablo.
- Puszczaj! - oznajmiła groźnie Elena i wyrwała się z uścisku mężczyzny.
- Coraz bardziej mnie irytuje ta kobieta....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:48 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 12
Calixto wraz z Carmen dojechał do swojego mieszkania. W półprzytomny padł na sofę, a Carmen stała i patrzała na niego.
- Calixto, zaprowadzę cię do sypialni! Nie będziesz wylegiwał się w salonie!
- rzekła Carmen, lecz mężczyzna zignorował jej słowa. - CALIXTO!!!
- Słucham? - wydukał spod poduszki.
- Wstawaj! - powtórzyła i 'eskortując' Calixto, pomogła mu dostać się do sypialni.
Gdy wkońcu doszli, Calixto poraz kolejny osunął się na mebel, który nadawał się do spania.
Promienie słońca, które padały na głowę Calixto wyglądały niczym aureola.
- Jaki ty słodki jesteś... - wyszeptała Carmen i zbliżyła się do mężczyzny. Siedząc na nim zaczęła rozpinać mu koszulę, która kryła dobrze zbudowany tors, a który to tylko widzieć mogła Elena. Carmen zaczęła pieścić i całować klatę przystojniaka, doprowadzając się do granic rozkoszy...
***
Elena tymczasem szukała Angeles w pobliżu wraku samolotu.
- Angeles!! Odezwij się! - wołała z nadzieją, że Angeles odpowie.
Nagle z wraku zaczęło wydobywać się wołanie Angeles.
- Elena! Tutaj! Na pomoc!
Elena pośpiesznie pobiegła do uwięzionej dziewczyny.
- Błagam cię, pomóż mi!
- Nic się nie martw! Zaraz cię wyciągną! - uspokajała, samemu próbując wydostać Angeles spod przygniatającego ją fotela.
Po chwili do Eleny dołączyli Pablo i Martin. Pablo przyglądał się niebieskim oczom Angeles, które błagały o ratunek.
- No nie stój tak! - przerwała Elena. - Ratuj ją!
- Oo, pani histeryczka! - zaczął Pablo.
- Gdby sytuacja była inna dostałbyś teraz po mordzie, ale że... - zagroziła.
- Ło hohoo! Ale się boję! - wydrwił ją Pablo.
- Oż ty... - narwała się Elena.
- Czy możecie mnei w końcu stąd wyciągnąć?! - spytała Angeles.
***
Do siedzącej za biurkiem Gabrieli podeszła zapłakana Niurka.
- Możesz pójść ze mną do toalety? - spytała, próbując opanować łzy.
Gaby skiwnęła głową i wraz z przyjaciółką przeszła do toalety.
- Hej, kochanie. Co się stało? - spytała Gabriela, chwytając Niurkę za podbródek.
- Ja już się poddaję! - wyczkała z siebie Niurka. - I tu już nie chodzi o Aldo, ale o innych facetów!
- Opowiedz mi, co się stało!
- Byłam wczoraj wieczorem w klubie i dosiadł się do mnie przystojny blondyn. Rozmowa przebiegała w miłej atmosferze, aż zaczęliśmy tańczyć!
- Co się wtedy stało? Czy on ci coś zrobił, Niurko? - dopytywała się Gaby.
- On... próbował mnie zgwałcić, Gaby!
Gabriela zakryła usta. Była przerażona tym, co wyznała jej przyjaciółka.
- Zapamiętałaś go dobrze? Pójdziemy na policję!
- To nie ma sensu! Faceci widzą we mnie jedynie panienkę do łóżka na jeden raz, a nie prawdziwą kobietę.
- Niurko, musisz uwierzyć w siebie! Nie Aldo, to będzie ktoś inny!
***
Wokół uwięzionej Angeles pojawił się ogień. Do zgromadzonych dotarli Nacho i Gabriel. Wszyscy przysłuchiwali się sprzeczce Pablo i Eleny. Doprowadzony słowami Eleny do granic cierpliwości Pablo wszedł w płomienie....
Elena spojrzała na znikającego w płomieniach Pablo. Zaczęły trapić ją wyrzuty. W końcu to ona sprowokowała go do tego czynu.
- "A jeśli on zginie?" - pomyślała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:48 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 13
Rozbitkowie czekali niecierpliwie na Pablo i Angeles. Prócz nagrzanego metalu dało się usłyszeć płacz kobiety. Nagle doszło do małego wybuchu, który zagrodził drogę wyjścia Pablo i Angeles.
- Już po nich! - wyszptał Gabriel.
Elena nieodrywała wzroku od miejsca w którym ostatni raz ujrzała żywego Pablo. Niespodziewanie wrak samolotu zaczął uginać się w lewą stronę, dzieląc się na dwie części. Ogień nasilał się....
***
Carmen leżała nago obok Calixto i podziwiała jego dobrze zbudowane ciało.
- Już wkrótce zapomnisz o Elenie i będzie tylko mój! - wyszeptała, pieszcząc jego miękkie włosy.
Zapach jego perfum doprowadzał ją szaleństwa. Wspoczyła na Calixto i namiętnie zaczęła go całować.
***
Niurka i Gabriela wyszły z toalety i udały się do biurka Gaby.
- Wiem co zrobimy! - oznajmiła po chwili Gabriela.
- Co takiego?
- Powiem ci dzis wieczorem! Teraz zmykaj do siebie, bo nam się oberwie!
***
Isabel traciła nadzieję na przeżycie Pablo.
- Biedaczek! Tak marnie zginął! - stwierdziła.
- Oni żyją!
- To twoja wina! To ty go sprowokowałaś! - rzekła Isabel i zawróciła wraz z innymi.
- Nieprawda! On sam zaczął! - broniła się Elena, czekając aż Pablo wyjdzie z płomieni wraz z Angeles. Nikt jednak nie wyszedł.... Nie było już szans...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:49 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 14
Zmartwiony całą sytuacją Martin podszedł do zapłakanej Eleny.
- To przeze mnie on zginął! - powtarzała w kółko.
- Nieprawda!
- To moja wina! Sama mogłam ją ratować, a nie poświęcać cudze życie!
Martin przytulił do siebie Elenę. Nagle podszedł do nich Gabriel.
- Dali jakieś oznaki życia? - zwrócił się do Martina.
- Żadnych. Prawdopodobnie się zaczadzili....
- Przepraszam.... - wyszeptała Elena.
***
Calixto spał u boku Carmen. Nagle na jego komórkę zadzwoniła Gaby.
- Nareszcie odebrałeś!
- Właśnie.... - zaczął mężczyzna, gdy przewracając się z jednego boku dostrzegł leżącą nago Carmen.
- Oddzwonię! - oznajmił i szybko przerwał połączenie.
- Cal...
- Carmen! Co ty tu.... - zaczął.
- Nie pamiętasz?
Calixto kiwnął przecząco głową.
- Dałeś mi niezłą lekcję.... - oznajmiła zakradając się dłońmi pod kołdrę.
Coraz bardziej przerażony Calixto cofnął się gwałtownie i spojrzał na Carmen jak na potwora.
- No co? - spytała bawiąc się kosmykiem włosów. - To ty zniszczyłeś mi fryzurę i byłeś bardzo bardzo, ale to bardzo niegrzeczny....
- Bardzo cię przepraszam Carmen! Ale to nigdy nie powinno mieć miejsca! - tłumaczył się Calixto, zakładając na siebie obcisłe slipki.
- Też tak myślałam! Tylko co zrobimy jak Elena się o tym dowie?!
- Nic jej nie powiesz! Słyszysz?!
- Dobrze, ale pod jednym warunkiem...
Przerażenie w oczach Calixto urosło do maksymalnych rozmiarów. Carmen była bowiem nie obliczalną osobą, a romans z nią przekreśla jego związek z Elena.
- Jakim? - spytał łkając co chwila ślinę.
Po chwili Carmen rzuciła się na niego i zaatakowała gradem namiętnych pocałunków. Mężczyzna nie potrafił opanować narastającego pożądania. W myślach przepraszał Elenę za czyn jakiego się dopuścił.
***
- Szlag by go! - zdenerwowała się Gabriela.
- Co się stało? - spytała zaniepokojona Niurka.
- Ma wyłączoną komórkę, a donia Amanda będzie lada moment!
Dokładnie w tym samym momencie w windzie pojawiła się donia Amanda Reyes.
-Dzień dobry dziewczyny! - przywitała się radośnie.
- Dzień dobry, pani Amando! - rzeły równocześnie.
- Czy Calixto jest już w swoim biurze?
- Jeszcze nie wrócił z lotniska!
- Dziwne? Miał odwieść Elenę i zaraz wracać do firmy... - zdziwiła się. - Zadzwonię do niego z jego biura! - oznajmiła i ruszyła w kierunku biura syna.
- Nie musi pani! Dzwoniłam przed chwileczką, ale nie odbiera komórki! - zawołała Gaby.
Donia Amanda skwasiła minę.
- To naprawdę bardzo dziwne.... Nawet nie zadzwonił!
- Dokładnie, a za 1,5 godziny jest umówiony z don Cristobalem Duarte!
- Spróbuj się z nim skontaktować, a ja zajrzę do Vanessy! - rzekła donia Amanda i ruszyła w kierunku pracowni projektantki.
Gabriela wymieniła się wzrokiem z Niurką, poczym poraz kolejny wybrała numer telefonu Calixto.
***
Lewa część wraku samolotu praktycznie stała cała w płomieniach. Nagle Elena usłyszała dziwne dźwięki.
- Angeles? - spytała z nadzieją w głosie.
Dziwne odgłosy coraz bardziej zaczęły przypominać ludzkie dyszenie.
- Heej! Oni żyją! - zawołała do reszty Elena i podeszła bliżej.
Po chwili z płomieni wyskoczył zdyszany i ubrudzony sadzą Pablo trzymający na rękach nieprzytomną Angeles.
- Poparzyłeś się? - spytała Elena, patrząc na zaczerwienienie na ramieniu Pablo.
Ten jednak nie odpowiedział. Spojrzał na Elenę półprzytomnym wzrokiem. Słowa dziewczyny docierały do niego jak przez tłumik. Mężczyzna położył ostrożnie nieprzytomną Angeles na piasek, poczym osunął się na ziemię.
Elena przysunęła się do Angeles. Wyczuła puls.
- Martin! - zawołała.
Chłopak zjawił się po chwili obok Eleny.
- To cud! - stwierdził.
- Wachluj jej tym pod nosem! - zarządziła dziewczyna, podając przejętemu Martinowi leżący w pobliżu strzępek komiksu. Sama natomiast przysunęła się z powrotem do Pablo.
- Proszę cię, nie umieraj! - wyszeptała, delikatnie klepiąc go po policzku.
Po chwili Gabriel zaczął akcję reanimacyjną... Pablo jednak był już w innym świecie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:51 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 15
- Raz...dwa...trzy! - powtarzał Gabriel, wykonując masaż serca.
- Gabrielu, zostaw! - rzekł Nacho. - On nieżyje!
- No dalej! - wykrzyczała Elena. - No ratuj go!
- Nacho ma rację! On nie żyje!
Po chwili Angeles odzyskała przytomność.
- Co się stało?!
- Jesteś już bezpieczna! - wyjaśniła Elena, przecierając łzy.
Angeles spojrzała na ciało martwego Pablo.
- Czy on...
Elena kiwnęła głową i zaczęła płakać.
- Pablo wszedł w płomienie by cię ratować! - oznajmił Gabriel.
- Zginął z mojej winy! - oskarżyła się.
- To ja go sprowokowałam! - obwiniła się Elena.
- Nie zginął by tak, to zginąłby później! Prędzęj czy później my też tu zginiemy! - stwierdziła Isabel.
***
- Donia Amanda! - ucieszyła się Vanessa. - Jak miło panią widzieć!
- Ja również się cieszę, Vanesso!
- Garsonka będzie gotowa na piatek!
- Ja nie po to. Wiesz, że nie spieszy mi się po nią! Mam pełno innych ubrań przez ciebie zaprojektowanych! - rzekła Amanda, klepiąc Vanessę po ramieniu.
- W takim razie co panią do mnie sprowadza?
- Chciałam porozmawiać z Calixto, ale jeszcze nie przyjechał z lotniska.
- Z tego co się orientuję to Elena miała samolot o 7:00.
- Pewnie lot został opóźniony, tylko dlaczego nie odbiera komórki?
- Pewnie nie chce by ktoś mu przeszkadzał w ostatnich chwilach z Eleną! - stwierdzilła Vanessa i przeszła z Amandą do swoich projektów.
***
- Nie dziwię się Elenie, że jest z tobą! - rzekła zadowolona Carmen.
- Nadal uważam, że to co zrobiliśmy to był jeden wielki błąd!
- Tak uważasz ty, ale nie ja!
- Dlaczego? - spytał zmieszany Calixto.
- Calixto, bo ja cię kocham! I kochałam od zawsze!
Mężczyźnie odebrało mowę. Nie mógł uwierzyć, że najlepsza przyjaciółka jego narzeczonej jest w nim zakochana. Sam Calixto jednak od incydentu na lotnisku zupełnie inaczej zachowywał się w stosunku do Carmen.
- Zaskoczony? - spytała Carmen, poczym zagryzła wargi.
Calixto jedynie kiwną głową. Po chwili zaczął się ubierać.
***
Elena która nie mogła pogodzić się ze śmiercią Pablo podeszła do niego.
- Powinnam cię w dalszym ciągu nienawidzić, ale to ja cię sprowokowałam! Sama powinnam iść na ratunek Angeles! To ja powinnam nieżyć... - mówiła przez łzy. - Calixto, kochany! Dlaczego cię przy mnie nie ma?
Do płaczącej Eleny podeszła Angeles.
- Nie wiesz co stało się z jego przyjacielem? - spytała.
- Z Ricardo? Chyba zginął! Chłopaki nie znaleźli jego ciała! - rzekła Elena, rozpinając koszulę Pablo.
- Co ty robisz!? On nie żyje!
Elena zignorowała słowa Angeles.
- On musi żyć! - rzekł twardo i kontynuowała reanimację.
- Raz... dwa... trzy... raz...dwa...trzy...!
- Elena.. to nie ma sensu!
Dusza Pablo spacerowała po dolinie (miejsce przypominające dolinę).
- Heej! Jest tu ktoś?! - wołał. Nikt nie odpowiedział. - Czy ktoś może powiedzieć mi gdzi ja jestem?! - domagał się mężczyzna.
Gdy Pablo odwrócił się ujrzał Ricardo.
- Rick, gdzie ty się podziewałeś?! - spytał szczęśliwy na widok żyjącego przyjaciela. - Jesteś ranny?
- Byłem tu... - odpowiedział niezwykle spokojnie Ricardo.
- Gdzie my jesteśmy?
Ricardo nie odpowiedział. Położył jedynie palec na ustach przyjaciela.
- Stary, co z tobą? Co to za miejsce? Gdzie reszta?
- Za dużo pytań! Spójrz! - rzekł Ricardo i polecił Pablo spojrzeć obok.
Oczom Pablo ukazała się Elena, która go reanimowała.
- Ja coś brałem? - spytał Pablo, lecz Ricardo zniknął.
Nagle Pablo usłyszał głos Eleny, która karze mu otworzyć oczy. Mężczyzna kierował się ku głosowi i z każdym krokiem słyszał go coraz wyraźniej.... Odwrócił się na chwilę i ujrzał uśmiechniętego Ricardo, który machał mu na pożegnanie.
- Ricardo, chodź! - zawołał, lecz jego przyjaciel stał w bezruchu i przyglądał mu się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:52 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 16
Elena w dalszym ciągu reanimowała Pablo. Mężczyzna słysząc jej głos, zwrócił się do Ricardo.
- No co tak stoisz?! Chodź!
- Ja tu zostaję! - oznajmił Ricardo z uśmiechem na twarzy.
- Dlaczego? Co cię tu trzyma?!
- Wkrótce sam to odkryjesz, bracie.
- Bracie... - powtórzył Pablo. - Ejj! Co się dzieje?!
Ricardo zaczął się oddalać. Pablo poczuł, że "coś" ciągnie go do tyłu, nie chciał jednak zostawiać Ricardo.
- Daj spokój! - rzekł Gabriel. - Nie dociera do ciebie, że on nieżyje?!
Martin odciągnął Elenę od Pablo i zabrał do reszty. Nagle wszyscy usłyszeli kasłanie. Zdziwiona Elena i Angeles (tak jak i pozostali) podbiegli do Pablo.
- Wiedziałam, że przeżyjesz! - oznajmiła uradowana Elena.
- Znowu ty?! - spytał oschle Pablo.
Uraz z lotniska powrócił. Elena zmierzyła Pablo wzrokiem i odeszła.
- Wariatka! - stwierdził mężczyzna otrzepując koszulę.
- Palant! - wymamrotała pod nosem Elena.
***
Calixto pośpiesznie wychodzi z windy. Gabriela przerywa uzupełnianie dokumentów.
- Dlaczego nie odbierasz komórki?! - spytała stanowczo.
- Y..y..y... musiałem coś załatwić!
- Ważniejszego od spotkania z don Cristobalem?
- Cholera! - chwycił się za głowę. - Zapomniałem!
Gabriela spojrzała na Calixto z wyrzutem. Siadając rzekła:
- Udało mi się przełożyć spotkanie na godzinę później!
- Gaby! Jesteś wielka! - rzekł uradowany i pocałował Gabrielę w policzek.
- No proszę! Elena dopiero co wyjechała, a ty już skaczesz w bok.... - skomentowała Niurka.
- Gabriela jest wspaniałym człowiekiem i przyjaciółką, nie uważasz Niurko? - spytał uradowany Calixto. Don Cristobal Duarte był bowiem bardzo ważnym klientem Fashon Reyes.
- Wiem wiem! Mykaj do biura, a ja zawiadomię donię Amandę, że już jesteś!
- Mama tu jest? - spytał przerażony.
- Tak, jest wściekła, że nie dzwoniłeś! - odpowiedziała Gaby.
- Powiedzcie jej, że...
- A może powiesz mi to osobiście? - spytała donia Amanda.
Gabriela i Niurka z trudem panowały na śmiechem.
***
- Chanel... no no! - powiedziała Isabel, psikając perfumem na nadgarstek.
- Co robisz, Isabel? - spytał Nacho.
- Ja? No...
Nacho spojrzał na flakonik, który Isabel trzymała w ręku i tajemniczą torebkę.
- Co w niej jest? - spytał wskazując na torbę.
- Nic takiego!
- Akurat! - burknął Nacho i wyrwał kobiecie torebkę. - To nie są twoje perfumy! - stwierdził.
- Moje! Oddawaj je!
- Jesteś żałosna!
Isabel spojrzała w niebo i poprawiła włosy, dodając po chwili:
- To ty zaraz będziesz żałosny, jeśli nie oddasz mi w tej chwili mojej torby!
- Te kosmetyki nie są twoje, a torba też!
- OK! Ani torba, ani kosmetyki nie są moje! Zadowolony? - spytała uśmiechając się sztucznie.
- Nie! Nie powinnaś okradać zmarłych!
- Zabawny jesteś, wiesz? Oni nie żyją! - rzekła, wskazując umarlaków. - Na co trupom kosmetyki i markowe ciuchy? - wykrzyczała, po czym wyrwała mężczyźnie torbę z kosmetykami.
***
- A ty gdzie idziesz? - spytała Angeles.
- Idę szukać Ricardo! - oznajmił Pablo.
- Oszalałeś? Nie możesz iść w tym stanie!
- Słuchaj, nie pozwolę by mój przyjaciel umarł!
- Pablo, jestem ci bardzo wdzięczna za uratowanie mi życia, ale proszę! Nie idź! - przekonywała Angeles.
- Angeles, możemy porozmawiać? - spytał Nacho.
Pablo korzystając z nieuwagi kobiety oddalił się.
***
- No co synku? Odebrało ci mowę? - spytał donia Amanda.
Calixto czując zażenowanie przed koleżankami z pracy, zabrał matkę do swojego biura.
- Jak mogłaś mnie tak ośmieszyć, mamo?! - spytał zdenerwowany.
- Synku, nie krzycz na mnie! Miałeś zadzwonić, gdzie się szwędałeś?
Mężczyzna przypomniał sobie namętne igraszki z Carmen.
- Halo? Ziemia do Calixto Reyesa!
- Don Emiliano prosił o dokumenty z przed trzech miesięcy... - wykręcał się. - A akurat Aldo się rozchorował.
- Kłamiesz!
- Słucham? - spytał zdziwiony.
- Kłamiesz! - powtórzyła. - Po pierwsze dokumenty mogłeś wysłać faksem, ale i tak nie potrzebnie, bo Niurka już się tym zajęła. A po drugie Aldo ma dziś wolne i wcale nie jest chory....
Calixto błądził wzrokiem po biurze.
- Słyszałem, że Vanessa ma dla ciebie projekt jakiejś sukienki...
- Nie możesz powiedzieć poprostu, że chcesz, abym sobie już poszła? - spytała bezpuderyjnie Amanda.
Mężczyzna nie wiedział co odpowiedzieć. Matka czytała mu w myślach.
- Widze w twoich oczach zaskoczenie, Calixto - zaśmiała się. - Tak się składa, że przed spotkaniem z tobą, byłam u Vanessy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:53 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 17
Zdenerwowana zniknięciem Pablo, Angeles podeszła do Eleny.
- Widziałaś go?
- Pytasz o Gabriela?
- Dobrze wiesz, o kogo mi chodzi!
- Pablo... - pomyślała. - Nie widziałam go i przez najbliższy czas nie mam ochoty widzieć tego "macho"!
- Jak chcesz! Ja pójdę go poszukać - dodała Angeles i ruszyła na wschód.
- Same z nim problemy! Calixto, mam nadzieję, że już mnie szukasz! - powiedziała sama do siebie i pobiegła za Angeles.
***
Zaczęło się ściemniać. Gabriel rozpalił ognisko i wraz z Nacho, Martinem i Isabel czekali na powrót Pablo, Eleny i Angeles. Cała czwórka siedziała w ciszy.
- Jestem głodna! - przerwała Isabel, która nie mogła już dłużej znieść odgłosów jakie wydawały świetliki i latające wokoło moskity.
- Proszę! - rzekł Nacho, podając dziewczynie chleb i masło orzechowe.
- Tylko to nam zostało? - spytał Martin.
- Uwielbiam ten krem! Dobrze, że zabralem cały karton!
- Gdzie pracujesz? - zwróciła się Isabel do Martina, otwierając słoik.
- Jestem prawnikiem - odpowiedział markotnie. - Leciałem na rozprawę Vincente Ortegi.
- Vincente Ortegi?! - zdziwił się Gabriel. - Tego bosa narkotykowego?
- Dokładnie! Mam, a raczej miałem go bronić podczas procesu.
- Nacho! - zawołała Isabel, zlizując krem ze scyzoryka. - Chodź do nas!
Chłopak jednak nie słyszał wołania dziewczyny. Błądził myślami w przeszłości. Patrząc w morską wodę przypominał sobie upojne chwile spędzone z jednym z jego partnerów. Domyślał się, że jeśli rozbitkowie poznają prawdę o jego orientacji to nie będzie miał życia na wyspie.
- Albo będę sobą albo będę udawał hetero!
- Nacho! - Isabel niedawała za wygraną. Wkońcu udało się jej wyrwać Nacho z rozmyślań.
- Przepraszam, zamyśliłem się! - powiedział i zaczął jeść kanapkę jaką dostał od Isabel.
- Przepraszam was, pójdę za potrzebą! - rzekł nagle Martin i oddalił się od reszty.
Załatwiając swoje potrzeby fizjologiczne dostrzegł nagle pewną postać, prawdopodobnie kobietę, która na jego widok uciekła w głąb dżungli.
- Zaczekaj! - zawołał i ruszył w pościg za nieznajomą.
***
Pukanie do drzwi wyrwało Gabrielę ze świata literatury.
- Niurka, cieszę się, że nie zapomniałaś! - powiedziała od progu. - Wchodź!
- Chciałaś mi coś powiedzieć!
- Tak tak! Napijesz się czego? - spytała, wieszając na hak kurtkę przyjaciółki.
- ...
- Głupie pytanie! Oczywiście, że czerwone wino!
Niurka weszła dalej. Dostrzegła leżącą na sofie książkę. Wzięła ją do ręki i przeczytała tytuł: "Krwawa komnata - Refugio Fonseca".
- Co o niej sądzisz? - spytała Niurka.
Gaby podała przyjaciółce kieliszek i odpowiedziała.
- Świetny dramat! Polecam! Bardzo ciekawa jest główna bohaterka! Ale nie zaprosiłam cię, abyśmy rozmawiały o książce! - zmieniła temat. - Znalazłam jeszcze jedno wyjście, aby ratować cię przed staropanieństwem!
Niurka wyraźnie zaciekawiona przysłuchiwała się z uwagą słową Gabrieli.
- Czat!!!
***
- Angeles chyba się zgubiłyśmy! - powiedziała przerażona Elena.
- Nie dramatyzuj! Znajdziemy Pablo!
- Zginiemy przez tego kretyna!
- Jeśli chcesz to wracaj, ale ja pójdę dalej! Pablo uratował mi życie, teraz ja uratuję jego!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:53 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 18
Martin stracił z oczu tajemniczą postać.
- Gdzie jesteś? - zawołał. - Nie zrobię ci krzywdy!
Nagle mężczyznę przeszedł silny ból głowy. To właśnie poszukiwana przez niego postać zaatakowała go.
***
- Oszalałaś?! - spytała zdziwiona Niurka.
- Dużo osób teraz szuka miłości przez Internet!
- Gaby, ale nie ja!
- Co ci zaszkodzi spróbować? Nie wyjdzie z czatem to poszukamy innego sposobu.
- Ale ty jesteś uparta, Niurko! Ja cię oczywiście do niczego nie będę zmuszać! - powiedziała Gaby, popijając wino.
Niurka myślała nad propozycją Gaby. Może to jednak nie jest wcale taki zły pomysł?
- Pójdę już! Nie chcę zaspać do pracy!
- Mam nadzieję, że się nie obraziłaś za ten czat? - spytała niepewnie Gabriela.
- No coś ty! Cieszę się i jestem ci ogromnie wdzięczna, że chcesz mi pomóc! - uśmiechnęła się Niurka i pożegnawszy się z przyjaciółką opuściła jej mieszkanie.
***
- A ty gdzie idziesz? - spytał Gabriel.
- Idę rozejrzeć się po wyspie!
- Po ciemku? -zdziwił się.
Nacho zgnorował słowa Gabriela i ruszył przed siebie.
- Nie rozumiem tych ludzi! - rzekła Isabel. - Zamiast trzymać się wszyscy razem to ich gdzieś rozsiało!
- Też tak uważam...
***
- Eleno, co ja zrobiłem?! - pytał się Calixto. - Jak mogłem być tak głupi! Te kalumnie pod twoim adresem to pewnie kłamstwo! To napewno nie chodziło o ciebie!
Nagle z rozmyślań wyrwał go dźwięk pukania do drzwi.
- Carmen? Co ty tu robisz o tej porze? - zdziwił się.
Dziewczyna jednak nic nie odpowiedziała. Rzuciła się mężczyźnie na szyję i namiętnie go całowała. Oboje przeszli do sypialni....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:53 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 19
Nastał ranek. Szum liści na drzewach obudził Isabel. Zaspana kobieta zaczęła rozglądać się wokół siebie. Myślała, że cała ta katastrofa to tylko zły sen. Nerwowo szturchnęła śpiącego obok Gabriela.
- Więc to jednak nie sen?! - przeraziła się.
- Jak widzisz to nie jest sen... - odpowiedział mężczyzna ze stoickim spokojem.
- Gdzie jest reszta? Gdzie Martin, Nachooo... - spytała, gdy nagle upadł na piasek.
- Obecny! - odpowiedziała Nacho, koncząc kolejną pompkę.
- Myślałem, że zaszyłeś się dalej.... - dodał Gabriel.
- Stwierdziłem, że rano pójde dalej. A gdzie reszta?
***
- Wiesz Angeles, byłabym zdolna pójść na kompromis i mogłabym pogodzić się z tym zatwardziałym macho, ale mówięci z nim się ni... - narzekała Elena, gdy nagle Angeles kazał jej zamilknąć. - Co się dzieje?!
- Zobacz! - wyszptała i wskazała Elenie Pablo.
- Nareszcie! - ucieszyła się i ruszyła w kierunku Pablo, gdy nagle Angeles złapała Elenę za ramię.
Dziewczyny usłyszały podchlipywanie. Gdy podeszły bliżej stanęły jak wryte. Pablo poczuł czyjąś obecność i powoli odsunął się.
- Możesz się ze mnie pośmiać! - zwrócił się do Eleny. - Nic ci nie zrobię, nie mam czasu zajmowac się teraz głupotami!
W Elenie zaczęło się coś gotować, kobieta jednak opanowała się.
- Nie zamierzam! Choć jesteś dla mnie przykry, nie zamierzam się śmiać, bo nie smieszy mnie czyjaś śmierć! - oznajmiła.
Angeles przyglądała się uważnie zwłokom Ricardo. Jedna rzecz nie dawała jej spokoju.
- Leżał tu jak go znalazłeś? - spytała.
- Tak - odpowiedział łkając Pablo.
Kobieta rozejrzała się uważnie.
- Co jest? - spytała Elena.
- Wyglada na to, że ktoś go zabił....
- Ale kto taki?! Niech ja dorwę sku...
- Uspokuj się! Nie mam pewności, że ktoś go zabił! Może poprostu zranił się podczas eksplozji! - dodała Angeles, wskazując na ranę na głowie Ricardo.
- Ale dlaczego, ktoś go zabił?! - spytał Pablo, próbując opanować swój gniew.
***
Carmen przeglądając się w lusterku sięgnęła po komórkę, poczym wybrała numer.
- Aldo, musimy się dziś spotkać!
- No dobra, gdzie i o której? - spytał uszczęśliwiony.
- W "Lunie" o 9 - oznajmiła pewnie dziewczyna. - Nie spóźnij się! Wiesz, że tego nie lubię....
- Będę punktualnie! - odpowiedział uszczęśliwiony Aldo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Renzo
Administrator
Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 13:54 pm Temat postu: |
|
|
Odcinek 20
Korzystając z nieobecności Nacho i Gabriela, Isabel zaczęła przeszukiwać rzeczy chłopaka. Być może ma on coś innego do jedzenia prócz kremu orzechowego. Grzebiąc w rzeczach Nacho dziewczyna natknęła się na woreczki z biały proszkiem.
- Ayyay, Nachito! Nic nie mówiłeś, że masz coś lepszego od kremu... - zaśmiała się.
***
Nacho i Gabriel spacerowali po plaży. Słońce mocno raziło po oczach.
- Zobacz jaka wielka! - zawołał Gabriel na widok olbrzymiej muszli, poczym podbiegł do znaleziska.
Nacho przygladał się uważnie Gabrielowi oraz jego... pośladkom. Z każdą chwilą rosła fascynacja tym mężczyzną.
- Czy coś się stało? - spytał Gabriel, całkowicie zapominając o przeszłości.
Nacho jednak milczał. Nie mógł oderwać wzroku od Gabriela. - NACHO!!! - zawołał raz jeszcze Gabriel. Tym razem chłopak zareagował.
- Dlaczego leciałeś do Meridy?
Gabriel spoważniał. Przeszłość znów wkradła się w jego rzeczywistość.
- Dlaczego tak cię to interesuje? - spytał dla odczepki mężczyzna.
- Jestem ciekawy! - wzruszył ramionami Nacho. - Niektórzy lecieli do rodziny, ja na przykład na studia....
- Uciekałem... przed przeszłością! - wtrącił Gabriel.
- Rozumiem! - rzekł Nacho i nie chcąc atakować Gabriela swoimi pytaniami udał się przed siebie.
***
- Zostawcie mnie samego! W szczególności ty! - zwrócił się do Eleny Pablo.
- Zostaw nas samych, porozmawiam z nim! - rzekła Angeles.
Elena niechętnie, ale spełniła prośbę Angeles (i poniekąd Pablo) i oddalila się o pary.
- Pablo, rozumiem, że cierpisz po stracie przyjaciela...
- Nic nie rozumiesz! Nie wiesz... - przerwał Pablo.
- Nie masz prawa mówić mi, że nie wiem jak teraz się czujesz! Wiem to bardzo dobrze!
Pablo zdziwił się słysząc słowa Angeles. Taka odważna i pewna siebie kobieta tylko grała taką?
- Dwa lata temu byłam szczęśliwą żoną właściciela pewnego sklepiku. Byłam, bo mój mąż nie żyje! Zginął w wypadku... - wyznała zapłakana kobieta.
Elena widząc rozpacz Angeles chciała podejść do kobiety, lecz powstrzymała się.
- Przepraszam.... - rzekł Pablo pochylając głowę. - Nie miałem pojęcia...
- Jesteś jedyną osobą poza psychologiem, która zna moją tragedię.
- Szczerze ci współczuję i przepraszam za przykre słowa, ale do mnei wciąż nie dociera to, że mój najlepszy kumpel, który był ze mną na dobre i na złe, który pomagał mi w potrzebie... nie żyje! Tak poprostu!
- Pare dni po wypadku dowiedziałam się, że byłam w ciąży... Poroniłam w wyniku obrażeń! - oznajmiła, przecierając łzy.
Pablo zrobiło się żal Angeles. Przecież to nie ona była winna śmierci Ricardo. Sama tez przeżyła swoją tragedię... Ktoś jednak zabił jego przyjaciela.
Pablo widząc Elenę, której zrobiło się przykro na widok wtulony, dał znak ręką dziewczynie, by dołączyła do nich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|
|